Dojechaliśmy autokarem i zaczęliśmy jak zawsze od punktu turystycznego, jeśli jeszcze nie mieliśmy żadnych map miasta. Zaopatrzyliśmy się w mapy i zaczęliśmy od obejścia słynnego portu, w którym dokowali między innymi: Kolumb, Gama, Cook, Magellan, Vespuce. Potem chodziliśmy sobie po swojemu, dzięki temu trafiliśmy w miejsca, gdzie nie było turystów. Po obejściu w swoim stylu wspięliśmy się na wzgórze z bazyliką, skąd był cudowny widok na miasto. Marsylia bardzo mi się spodobała.
Na koniec szukaliśmy miejsca, skąd odjeżdża nasz autokar, jednak musieliśmy wyglądać na zagubionych, bo od razu do nas podszedł mężczyzna i jakby wiedział od razu czego szukamy, powiedział nam, że autokar do La Ciotat odjeżdża stamtąd. Znowu, ci wspaniali Francuzi. A pomyśleć, że tak byłam sceptycznie do nich nastawiona. Zawsze uważałam ich za snobów, a tu na południu takie przyjemne zaskoczenie.
Najbardziej w Marsylii spodobały mi się:
* port
* panorama miasta z bazyliki
* wysepki, ale rejs na nie był za drogi >.<
* bary z leżakami tuż przy morzu
* temperatura była znośna