...miałam szansę widzieć niesamowite tereny. Po wjechaniu na góry zaczęliśmy po nich zjeżdżać jeszcze węższą, stromą drogą. Początkowo były jeszcze przy zakrętach bariery metalowe, ale później już nie było tak bezpiecznie... Jakie było nasze zdziwienie, gdy zobaczyliśmy, że po ten samej górze, po której my zjeżdżaliśmy samochodem, rowerzysta wjeżdżał do szczytu. Co za kondycja ! Zatrzymaliśmy się w miejscowości o nazwie Arta Terme. Arta Terme była w dolinie i spływał tam z gór strumień, co wyglądało uroczo. Byłam już lekko zmęczona i dalej miałam to dziwne uczucie ściskania w uszach, ale widoki były niesamowite, nie mogłam się nimi nasycić.
Ta ta górska trasa trwała długo... za długo. Początkowo zafascynowani widokami (nigdy wcześniej nie byłam w górach!), nie zwracaliśmy uwagi na upływ czasu, a to się robi powoli szaro. Trasa na ekranie smartphone'a zdaje się nie mieć końca. Zatrzymaliśmy się na szczycie niewygodnej trasy na kilka zdjęć, jak można przejechać przy czymś takim obojętnie?! Później zatrzymała nas też rzeczka w dolinie (Meduna), zaczęło zmierzchać.
Najbardziej na tej trasie spodobały mi się:
* GÓRY ! ! !
* rowerzysta
* sarenka, która wyskoczyła nam na wąskiej drodze
* tunele
* wdrożenia w skałach na drogę