Kiedy wyjechaliśmy z tych cudownych gór było już dosyć ciemno. Zresztą i tak niewiele dało się oglądać, bo jechaliśmy przez trasę, na której napotykaliśmy jedynie niewielkie miejscowości, w dodatku jedna za drugą tak, że nie wiadomo było gdzie co się kończy, a gdzie się zaczyna. Droga przebiegała jakoś Azzano Decimo (prowincja Pordenone) -> Motta di Livenza -> Roncade (oba prowincja Treviso). Kilka razy niechcący wjechaliśmy na płatne autostrady, ale to nic! Błędy Kate kosztowały nas kilka euro.
Gdy dojechaliśmy nad morze było już bardzo późno. Nie sądziliśmy, że wszystkie pola namiotowe będą otwarte do 23 i w efekcie nie zdążyliśmy na żadne. Zmęczeni po całym dniu jazdy nie mieliśmy jeszcze gdzie spać. Mój pomysł o spaniu na dziko nie przeszedł >.<
Zatrzymaliśmy się na dzikim parkingu, żeby pomyśleć co dalej. Tam stał jeden bus z otwartymi drzwiami, z których wystawały stopy, obok busa rozbity był namiot, a obok namiotu spał człowiek na materacu w śpiworze. Inni jakoś sobie radzili, ale niestety jeden kolega był zbyt ostrożny i nie zgodził się na spanie na dziko. Pojechaliśmy dalej i jakimś cudem dojechaliśmy do Lungomare Dante Alighieri oglądając Wenecję z oddali i z drugiej strony. Tam postanowiliśmy, że zjemy i pojedziemy do Wenecji tak wcześnie rano, żeby zwiedzić ją jak jeszcze będzie pusta. Wjechaliśmy tam samochodem płacąc niebotycznie wysoką cenę za parking na dzień. Weszliśmy do miasta w okolicach 4:30, kiedy zaczynało robić się szarawo, dlatego pierwsze wrażenie, jakie odniosłam było takie, że strasznie tu brudno. Nikt jeszcze nie zdążył posprzątać po turystach z dnia poprzedniego. A jak wiadomo, Włosi się nie spieszą :D
Uliczki były puste, jedyni ludzie chodzący w tę i z powrotem to byli dostawcy i inni pracownicy miasta.
Zaczęło robić się jasno i ciepło, przez to nie do wytrzymania. Kolega pospał sobie chociaż na ławce, a ja obawiałam się zasnąć tak na ulicy, więc musiałam cały czas chodzić w tę i z powrotem, żeby nie zasnąć. W większym upale puchły mi dłonie od odwodnienia, do tego mimo okularów oczy szczypały od słońca i od zmęczenia... Zwinęliśmy się stamtąd w okolicach godziny 15.
Najbardziej w Wenecji podobały mi się:
* balkon z godłem Polski
* wąskie uliczki
Ogólnie Wenecja tak bardzo mnie nie porwała, chyba byłam zbyt zmęczona :(