Spokojna niedziela to doskonały moment na zwiedzanie Werony. Głównie dlatego, że parkingi były za darmo ;) Było bardzo słonecznie i ciepło, ale nie aż tak strasznie jak w Wenecji. Znowu zwiedzaliśmy miasto jak nam się podobało. Skręciliśmy w jakąś uliczkę wzdłuż rzeczki, gdzie była mała pizzeria (postanowiliśmy do niej wrócić na obiad), potem znowu skręciliśmy i znaleźliśmy się w środku miasta, na uroczej uliczce. W tej uliczce było sporo turystów, doszliśmy za nimi do balkoniku Julii z wytartym cycem (dotykanie cyca figurki Giulietty przynosiło szczęście w miłości). W tunelu do balkoniku ściany były pooblepiane gumami do żucia. Ohyda ;p
Po obejściu centrum doszliśmy do Areny (w remoncie), a potem przeszliśmy na drugą stronę miasta dochodząc do zamku Castelvecchio, następnie po odpoczynku przy betonowym zbiorniczku wodnym poszliśmy na pizzę robiąc sobie przy tym trochę siary ;p
Najbardziej w Weronie podobały mi się:
* spokój miasta
* architektura
* mosty