Geoblog.pl    grubahilda    Podróże    A Marta em Portugal    Zdobywanie szczytu 1 !
Zwiń mapę
2014
14
mar

Zdobywanie szczytu 1 !

 
Portugal
Portugal, Pico do Areeiro
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3929 km
 
Na to właśnie czekałyśmy!
Drugiego dnia z rana wynajęłyśmy samochód u pana, u którego byliśmy poprzedniego dnia. Miałyśmy w planach góry, ale wpierw jednak chciałyśmy zobaczyć część Funchal o nazwie Monte, ale nie wiedziałyśmy jak się tam dostać wśród tych wszystkich krętych dróg Funchal. Pan, od którego wynajęliśmy auto powiedział, że on mieszka w pobliżu i właśnie jedzie na lunch, więc może nam pokazać, wystarczy za nim jechać. Miło :)

Po Monte od razu pojechałyśmy trasą na Pico do Areeiro, czyli wznoszącego się na 1818 m n.p.m. szczytu, z którego wyznaczona jest ciekawa trasa na najwyższy ze szczytów Madery. Jednak od pani w informacji turystycznej dowiedziałyśmy się, że końcówka trasy jest zamknięta, bo po zimie osuwały się skały i naprawiają. Na Pico Ruivo da się dojechać jedynie od strony Santana. Ale nie zamierzałyśmy się poddać xD

Już droga sprawiała nam przyjemność z myślą o tych górach. Gdy zaczęło robić się "chmurzasto" (tzn. zobaczyłyśmy między górami w dolinach chmury na naszym poziomie) wysiadłyśmy pocykać foty. Meeega widok. Jednak później nadeszły jeszcze lepsze widoki! :)

Przeszłyśmy mniej więcej połowę drogi do Pico Ruivo, bo nie byłyśmy przygotowane. Robiło się już za późno na góry i nie miałyśmy wystarczająco wody. Napawałyśmy się widokiem, który był nam dany - niesamowite przeżycie!
Spotkałyśmy panią z "plecakiem" - dzieciaczkiem na plecach. Podziwiam.

Wróciłyśmy do Funchal i postanowiłyśmy ugotować coś w zamian za wczorajszy obiad. Jako, że obiad na ten dzień już nam zaplanowano (coś regionalnego w restauracji), to postanowiłyśmy zrobić deser. Na pcozątku chciałyśmy zrobić pierogi (pycha w końcu!), ale Rui powiedział, że już kiedyś ktoś mu zrobił pierogi i on podziękuje xD To pewnie były jakieś słabe pierogi.
Zrobiłyśmy szarlotkę z lodami. Smakowało wszystkim :D

Na kolację poszliśmy z Ruim i jego znajomymi do knajpki w Câmara de Lobos i zaserwowano nam pono najlepszą na wyspie: espatadę (nie wiem czy to się powinno odmieniać), czyli pieczone na ogniu mięso wołowe w trzech odsłonach: well-done, medium oraz rare. Do tego były warzywa i regionalny przysmak z kukurydzy (milho frito). Dla mnie to smakowało jak ryba, ale dobre :D

Później poszliśmy na typowy z Madery drink, czyli poncha. Tradycyjna poncha robi się z owoców (głównie pomarańczy i limonki), miodu oraz alkoholu z destylowanej trzciny cukrowej.

Wieczór na tym się nie skończył, potańczyliśmy trochę, a potem spać ! To był bardzo udany dzień :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
grubahilda
Marta P.
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 39 komentarzy39 405 zdjęć405 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
12.04.2014 - 25.04.2014
 
 
25.01.2014 - 07.10.2014
 
 
23.03.2013 - 25.03.2013