Kiedy dotarliśmy autobusem do Lagos było koło południa. Pochodziliśmy po mieście, zjedliśmy i znaleźliśmy biuro turystyczne. W biurze turystycznym poprosiliśmy o mapę i poruszaliśmy się wzdłuż wybrzeża, żeby obejrzeć wszystkie klify.
Tu jest pięknie i warto zobaczyć na pewno Praia do Camilo! Głębiej ta samą drogą można dojść też do Ponta de Piedade, gdzie kończy się wybrzeże.
Z powrotem nie chciało nam się iść, więc złapaliśmy stopa do miasta. Dwie przesympatyczne dziewczyny podrzuciły nas pod sam market, jak chcieliśmy. Był to mój pierwszy stop w życiu xD
Wieczorem wyszliśmy z miasta na wylotówkę na Faro, skąd chcieliśmy zlapać coś na Hiszpanię. Było to jednak dość trudne -.-
Po pewnym czasie zatrzymał się dla nas pan Francuz, który zaczyna jakiś interes w Albufeira i do tego miejsca chciał nas podrzucić. Jego angielski był bardzo słaby, ale jakoś daliśmy radę się porozumieć.
Powiedział, że podróżował po wszystkich krajach południowej Europy, ale jedynie w Portugalii odnalazł tę gościnność i pomoc. Spodobało mu się i postanowił zbudować swoje życie własnie tam.
Zostawił nas w Albufeira na rondzie, gdzie był wjazd na ekspresówkę na Faro i Hiszpanię.