Pewnie niewiele osób słyszało o tym miejscu, ale na wielu portalach widząc tematy o Portugalii widziałam zdjęcia tych tajemniczych parasolek. Gdzie to kurka jest, początkowo byłam pewna, że Lizbonie. Już jakiś czas temu mówiłam o tym współlokatorce, wyraziła szczere chęci przyjazdu ze mną, a wizyta w mieście spokojnie może być jednodniowa. Raz już taką zrobiłam z Coimbry, ale nie było wtedy parasolek -___________-
A jednak to w dziurze zwanej Águeda, przeuroczej miejscowości, gdzie kolorowe są nie tylko parasolki, ale także lampy w kropki, wymalowane ściany, ławki, wszędzie kwiaty oraz wielobarwne baloniki nad ulicą, a także przesympatyczni ludzie!
Wybrałam się tam w niedzielę z moją współlokatorką Kostarynanką, Gabi. Oczywiście nie ma w tym mieście nic więcej poza tą magią kolorowych parasolek, ale to wystarczy, żeby tam pojechać, zwłaszcza w słoneczny dzień, bo gęby nie przestawały się nam cieszyć :)
Z Aveiro do Águedy jedzie się rozklekotanym i popisanym graffiti pociągiem niecałe 40 minut i nie kosztuje to więcej niż 4 euro, ale polecam gorąco, bo fotki!