Tytuł dałam taki, żeby była jasność ;)
Chcieliśmy zatrzymać się w okolicach Mediolanu, żeby jeden dzień miasto pozwiedzać, ale nie mieliśmy na to aż tak dużego parcia. Niestety, nie znaleźliśmy niczego, atlas i aplikacja z listą pól namiotowych też nie bardzo pomogła, więc przejechaliśmy jedynie miastem i pojechaliśmy dalej.
Następnym celem było Monako. Doświadczenie nic nas nie nauczyło i znowu szukaliśmy pola na ostatnią chwilę...
Jednak po drodze jeszcze było kilka malowniczych włoskich miejscowości. To dziwne, ale dopiero tam, na zachodzie, prawie przy granicy z Francją, zwróciliśmy uwagę na wyjątkową włoską architekturę i chłonęliśmy ją jak się dało. Najbardziej spodobało nam się Cuneo o nierównej rzeźbie terenu, licznych mostach i wiaduktach oraz Grimaldi, gdzie były piękne górskie domki i długi tunel jednokierunkowy, przed którym czekaliśmy chyba z pół godziny. W Grimaldi dwa razy przekroczyliśmy granicę ;)
Na tej trasie najbardziej spodobały mi się:
* skały, wszędzie skały !