Lekko zmęczeni chodzeniem po miastach postanowiliśmy zostać w Cagnes, pozwiedzać je na rolkach i wykąpać się w morzu Śródziemnym. Zwiedziliśmy też muzeum w Zamku Grimaldi. To był jeden z najfajniejszych dni podczas tego tripu :)
Po powrocie jeden z sąsiadów na polu namiotowym przywitał mnie łamanym "Dzień dobra", z tego zaskoczenia tylko się uśmiechnęłam, jednak później ten sam pan zahaczył jednego z kolegów. Powiedział, że kiedyś pracował z takim dziwnym Polakiem i dobrze wspomina, umie także powiedzieć "kurwa mać", bo go nauczył xD
Cagnes opuściliśmy na dobre dopiero po powrocie z Monako. Przy odjeździe gorąco podziękowaliśmy panu właścicielowi pola, on tez podziękował, wszystko było serdeczne. Dał nam na koniec brelok "mistrza buli" (tam wszyscy grają w bule, było nawet boisko do buli na tym polu), pocztówkę i mapy. Przemiły człowiek. Mam nadzieję kiedyś tam wrócić :)
Najbardziej w Cagnes-sur-Mer spodobały mi się:
* promenada, naprawdę na wypasie!
* Marina Baie des Anges
* pole namiotowe La Rivière!
* przyjęcie nas na tym polu