Kierowaliśmy się później już na Bourg-en-Bresse. W tych okolicach postanowiliśmy się rozbić. Nie wybraliśmy jednak takiego miejsca całkowicie poza miastem, tylko w cichym osiedlu między jakimiś krzakami. Z jednej strony był prześwit, a drugiej dom, przy którym ujadał na nas pies. Rozbiliśmy namiot i próbowaliśmy zasnąć. Jeden zasnął, ja chwilę nie mogłam, zdrzemnęłam się może z godzinę, ale kolega kierowca nie mógł spać, a na jego odpoczynku nam zależało najbardziej.
W pewnym momencie coś zaszeleściło w trawie obok namiotu, jakby kot albo pies. Nie wiedzieliśmy co, ale trochę nas to przestraszyło... W końcu śpimy na jakimś osiedlu w namiocie nielegalnie. Może ktoś nad ranem wyszedł z psem, zauważył nas i zadzwonił po policję? Cała trójka się zestrachała i zwinęliśmy namiot w pośpiechu. Kiedy wyjeżdżaliśmy z długiej ulicy przy której byliśmy rozbici, wjeżdżał w nią radiowóz policji. Pierwsza myśl - ktoś o nas zgłosił i właśnie jechali. Jak było naprawdę nigdy się nie dowiemy :)
Kierowaliśmy się dalej na Besançon, aby w ciągu dnia dojechać do Füssen.