Skontakowaliśmy się z Niemcem z blablacar, który z Sevilli jechał do Tarify. Mieliśmy znalezionego couchsurfera w La Linea, więc stwoerdziliśmy, że chociaż z tej Tarify jakoś się dojedzie.
Nasz kierowca jednak nieco skłamał co do godziny, jechał z Portugalii i nie wiadomo było kiedy będzie w Sevilli.
Było już grubo po 23, więc wiedzieliśmy, że couchsurfing już przepadł. Daliśmy znać hostowi, że innym razem. Na Niemca czekaliśmy w centrum handlowym, żeby dostawać od niego informacje na bieżąco kiedy będzie, bo sam nie wiedział.
W tym czasie w Sevilli obchodzono Semana Santa i wszędzie chodziły postacie w czarnych szatach z wysokimi kapturami. Wyglądali jak kaci, ale nie wiem co to było xD