Mam takie szczęście, że firma, w której pracuję co roku w sierpniu zamyka się i ma urlop całe 2 tygodnie, wszyscy bez wyjątku. Jest wtedy najcieplej, a w hali odlewniczej jest wtedy po prostu nie do wytrzymania.
Więc urlop miałam i ja! Planowałam początkowo 2-tygodniową wycieczkę do Alentejo, ale ostatecznie wolałam oszczędzić, więc postanowiłam wybrać się w dorzecze rzeki Douro, o którym też słyszałam same dobre słowa. Później w planach był park narodowy w Gerês. Nie chciałam jednak jechać sama, jakoś się stało, że zaczęłam rozmawiać z koleżanką Polką z Coimbry i okazało się, że ma wolne i może ze mną jechać. Tak też zrobiłyśmy, ale warunek był taki: tylko autostop i spanie w namiocie. Ewa jest mistrzem stopa, więc nie martwiłam się wcale.
Zaczęłyśmy rano w sobotę próbując się dostać do stacji benzynowej przy autostradzie i próbować stamtąd. Oczywiście stacja była ogrodzona z jednej strony polem winogron, a z drugiej jakimś bajorem i murkiem. Nie dałyśmy się i przeszłyśmy krzaki, następnie pole kukurydzy, murek i jakoś się udało - stanęłyśmy na murawie, z której do stacji była już droga wolna.
Plan był taki, żeby zaczepiać ludzi, pytać gdzie jadą i prosić, czy mogliby nas zabrać. Próbowałyśmy uprzejmie po portugalsku, kilka osób powiedziało, że zaraz zjeżdżają do wioski, ale potem udało się z jedną panią, nauczycielką sztuki, która jechała autostradą do Bragançy na imprezę i mogła nas podrzucić aż do Vila Real. Naszym celem na ten dzień była Régua, więc z Vila Real planowałyśmy dojechać stopem lub szukać autobusu. Pani kierowczyni (kierowca?!) wyjaśniała nam co mijamy po drodze, a także próbowała dowiedzieć się, gdzie najlepiej stawać na Réguę, ale koleżanka, do której telefonowała nie miała pojęcia niestety.
Podziękowałyśmy, życzyłyśmy udanej festy i poszłyśmy dalej. Stanęłyśmy coś zjeść i do kawiarni zebrać myśli. Spytałyśmy pana, czy są autobusy, ale odpowiedział, że w weekendy nic nie jeździ. Wyjaśnił nam gdzie można łapać stopa, ale nie gwarantuje sukcesu. A co tam :)
Poszłyśmy tylko kupić jedzonko i w trasę, łapać stopa przy wjeździe na autostradę.
Nie czekałyśmy chyba nawet 30 minut, pan podwiózł nas do samego centrum Réguy :)