Geoblog.pl    grubahilda    Podróże    A Marta em Portugal    Doliny ciąg dalszy
Zwiń mapę
2014
10
sie

Doliny ciąg dalszy

 
Portugal
Portugal, Pinhão
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6194 km
 
Po przepełnionej ludźmi miejscowości Régua, Pinhão okazało się ostoją ciszy, spokoju i natury, czyli dokładnie na to liczyłam!
Po drodze było również dość ładnie, po drodze do Pinhão.
Jak tylko przybyłyśmy zaczęłam szukać kolejnej górki, z której chcę zdjęcie :> Niestety najlepsza, w widokiem na całkowicie dzikie tereny był za daleko, cały dzień chodzenia. Wybrałam wzgórze tuż nad miastem, Ewa zgodziła się jakoś pójść ze mną, chociaż musiałam leniwca namawiać!
We wsi nie było informacji turystycznej, pytaliśmy miejscowych. Ceny były dość wysokie również, bo miasteczko było naprawdę małe i żyło wyłącznie z turystów. Szukałyśmy miejsca do rozłożenia namiotu, co nie było łatwe, bo miasteczko miało tylko kilka ulic, z jednej strony przerwane rzeka, a z drugiej pagórkami, na których rosły krzaki winogron. Spytałam w barze, czy jest w mieście jakieś pole namiotowe, a koleś mi powiedział, żeby zejść w dol aż do rzeki i tam się rozłożyć na murawie, bo wszyscy tak robią i to nie nielegalne. Zdziwiona podziękowałam i pobiegłam opowiedzieć o tym Ewie, która odpoczywała na trawie przy rzece właśnie. Była dopiero 18, wiec stwierdziłyśmy, ze lepiej gdzieś się przejść, a namiot rozstawiać późno jak będzie tam mniej ludzi. W barze przy rzece spytałyśmy czy możemy zostawić plecaki, mili panowie zgodzili się, nawet naszego melona wsadzili do lodówki. Przeszłyśmy się na druga stronę rzeki zobaczyć co znajduje się nad pagórkiem, ale poza niebezpieczną drogą i jak zwykle skałami (kocham skały) nic ciekawego nie było.
Wieczorkiem był mecz Benfici, więc pub, w którym osiadłyśmy na piwko (gdzie zostawiłyśmy plecaki) zapełnił się kibicami i zrobiło się dość głośno. Po pewnym czasie, po wypitych piwach zrobiłyśmy się senne. Czekałyśmy też na rozłożenie namiotu aż się ściemni, żeby być mniej widocznymi. Przy naszej miejscówce była nawet publiczna toaleta, więc pełen luksus. Oczywiście dalej bez prysznica, ale co tam, zęby i w kimę.
Było mi tak niewygodnie i bolały mnie plecy. Budziłam się co chwilę, bo ludzie z powodu meczu długo jeszcze chodzili po okolicy, ale tak jak się spodziewałam, poza słowami typu "ktoś tu śpi", "rozłożyli namiot" nikt nam nie dokuczał, nie dotykał namiotu ani nim nie potrząsał, czego spodziewałabym się w mieścince w naszym pięknym kraju.

Z rana wybrałyśmy się na wzgórze. Z rana poszłyśmy kupić coś do jedzenia, wypiłyśmy kawę i zostawiłyśmy w kawiarni plecaki, jak zwykle bez problemu. Wdrapywanie się na wzgórze zajęło nam dość sporo. Stawiam na około 1.5h. Było gorąco niesamowicie, a ścieżka składała się z suchego pyłu, który miałam wszędzie na nogach, we włosach i w nosie. Mimo zmęczenia widoki które zobaczyłam tak mi się spodobały, że same mnie napędzały. Ja oczywiście kocham pola winogron, zawsze marzyłam, żeby na takim się znaleźć, ale najlepiej to spać na winnicy i wziąć udział w zakończeniu sezonu - ale to może kiedyś tam! Na razie miałam tyle ile się dało i było super.
Popołudniem poszłyśmy na pociąg, kupiłam kartkę u miłego pana, który opowiadał nam o różnicach między portugalskim u nich, a w Porto. Pochwalił nasz portugalski, hehe.

Wsiadłyśmy w pociąg do Vila Nova de Foz Côa.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
tealover
tealover - 2014-08-18 03:56
Chyba notkq się urwala;>
 
tealover
tealover - 2014-08-18 03:56
Chyba notkq się urwala;>
 
 
grubahilda
Marta P.
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 39 komentarzy39 405 zdjęć405 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
12.04.2014 - 25.04.2014
 
 
25.01.2014 - 07.10.2014
 
 
23.03.2013 - 25.03.2013